Archiwum Państwowe w Szczecinie
Repatriacja dzieci polskich z Niemiec
W zbiorach Archiwum Państwowego w Szczecinie znajdują się różne akta dokumentujące losy Polaków w czasie drugiej wojny i po jej zakończeniu. Szczególnie „chwytają za serce” historie, które dotyczą dzieci. W zespole archiwalnym Polski Czerwony Krzyż Oddział Wojewódzki w Szczecinie są dokumenty odnoszące się do powrotu do Polski dzieci „zrabowanych” przez Niemców w czasie drugiej wojny światowej w celu ich wynarodowienia. Tragiczne nieraz losy polskich dzieci były spowodowane polityką germanizacyjną III Rzeszy na terenach okupowanych przez nią państw. Jedną z działalności germanizacyjnej wobec narodu polskiego był rabunek „wartościowych” dzieci, które według rasistowskich teorii pasowały cechami fizycznymi i charakteru do „rasy aryjskiej”. Wchodzące w rachubę dzieci nie mogły liczyć więcej jak 8 do 10 lat.
Nazistowscy eksperci rasowi wyodrębnili następujące części i cechy ciała istotne ich zdaniem dla ustalenia określonego typu rasy: wzrost, budowę, postawę, długość nóg, kształt głowy, potylicę, kształt twarzy, nozdrza, wysokość nosa, szerokość nosa, kości policzkowe, położenie oczu, szparę powiekową, układ fałd oczu, wargi, policzki, linię zarostu włosów, owłosienie ciała, kolor włosów, kolor oczu, kolor skóry. Każdą z tych części i cech dzielono na pięć odmian, dla przykładu kolor oczu: niebieski, szaroniebieski, szarozielony, jasnobrązowy, brązowy.
Orzeczenie rasowe dzieliło badanych na trzy kategorie: stanowiące pożądany przyrost ludności, możliwy do przyjęcia przyrost ludności i niepożądany przyrost ludności. Poza badaniami rasowymi przeprowadzano szczegółowe badania psychologiczne i zdrowotne. Kontynuowano je również i po wywiezieniu dziecka do Niemiec. Niejednokrotnie, mimo pozytywnych wyników badań rasowych i lekarskich stwierdzenie ujemnych cech charakteru decydowało o uznaniu dziecka za nie nadające się do zniemczenia.
Akcję germanizacyjną na terenach polskich można podzielić na dwa okresy. W pierwszym, trwającym do połowy 1942 r. skupiano się w swoich działaniach na ludności pochodzenia niemieckiego i sierotach. W okresie drugim przystąpiono do masowego rabunku dzieci, już bez względu na ich pochodzenie. Metody germanizacyjne nie były jednolite na terenie całej Polski. Inaczej postępowano na terenach włączonych do Rzeszy, a inaczej w Generalnej Guberni. Na Śląsku germanizacja dzieci następowała automatycznie, bez uprzednich badań rasowych, gdyż ludność Śląska uznawano za etnicznie niemiecką, podobnie jak Mazurów i Kaszubów. W tzw. okręgu Warty i na Pomorzu akcja prowadzona była drogą selekcji rasowej dzieci, pochodzących ze wszelkich środowisk. Szczególny nacisk położono na dzieci z zakładów opiekuńczych i rodzin zastępczych, jako pozbawionych związków rodzinnych. W Generalnej Guberni selekcja wartościująca dzieci i wywożenie ich do Niemiec objęły przede wszystkim rodziny pochodzenia niemieckiego, które nie chciały podpisać volkslisty oraz dzieci rozstrzelanych zakładników. Ponadto kradzież dzieci stosowano przy okazjach masowych wysiedleń i deportacji, np. na Zamojszczyźnie czy w czasie wywożenia na roboty przymusowe do Niemiec. Poza Śląskiem, ośrodkami aktywnej i planowej akcji germanizacyjnej były Łódź i Poznań.
Celem zatarcia śladów dziecka Niemcy dokonywali zmiany nazwiska, imion i innych danych, prowadzili osobną rejestrację meldunkową oraz wystawiali fałszywe dokumenty i zaświadczenia. Starali się nowe imię i nazwisko w miarę możliwości dostosować do oryginalnego, np. Alojzy Twardecki – Alfred Hartmann, Alodia Witaszek – Alice Wittke, Barbara Gajzler – Bärbel Geisler. Miało to na celu przekonanie dziecka, że zawsze się tak nazywało i zatrzeć jego pamięć o prawdziwej polskiej rodzinie.
Jak ta psychologiczna manipulacja przebiegała w praktyce opisuje w wywiadzie Alojzy Twardecki, jedno ze zrabowanych dzieci. Jemu wmówiono, że jego ojciec oficer SS został zabity przez polskich bandytów, kiedy w rzeczywistości był oficerem wojska polskiego i zginął w czasie kampanii wrześniowej.
Link do historii Alojzego Twardeckiego
Po „pozytywnej weryfikacji” dzieci najczęściej były wysyłane do zakładów przejściowych, gdzie największy nacisk kładziono na naukę języka niemieckiego. Jednym z takich ośrodków był Dom Dziecka (Gaukinderheim) w Kaliszu. Został on zorganizowany w klasztorze sióstr Nazaretanek. W mieszczącej się na dziedzińcu kaplicy zamykano wychowanków za mówienie po polsku, co było zakazane.
Il. 1. Ilustracje dotyczące Gaukinderheim dostępne na stronie internetowej Archiwum Państwowego w Kaliszu
Dom dziecka w Kaliszu jest wspomniany w jednym z dokumentów z zasobu AP w Szczecinie, a mianowicie dotyczącym Marii M., urodzonej w 1937 r. w Inowrocławiu. Figuruje ona na liście dzieci przebywających w czasie okupacji w zakładzie dla dzieci „Gaukinderheim” w Kaliszu. Tę listę sporządziła najprawdopodobniej Maria Pinczewska, polska pracownica domu dziecka, która nielegalnie prowadziła rejestr, dotyczący wychowanków zawierający prawdziwe imię i nazwisko jego wychowanków oraz ich zmienione przez Niemców dane. Ułatwiło to, jak widać na przykładzie prezentowanego dokumentu, poszukiwania zabranych dzieci przez ich rodziny.
Il. 2–3. Pismo Wydziału Konsularnego Polskiej Misji Wojskowej przy Radzie Kontroli w Niemczech ws. repatriacji polskich dzieci.
Źródło: Archiwum Państwowe w Szczecinie (dalej: APSz), Polski Czerwony Krzyż (dalej: PCK), sygn. 90.
W omawianym dokumencie, jak i innych, jest wspomniana organizacja Lebensborn. Organizacja, założona w hitlerowskich Niemczech w 1935 r. i funkcjonująca w strukturach organizacyjnych SS, miała za zadanie popierać wielodzietne rodziny, roztaczać opiekę na dziećmi ślubnymi i nieślubnymi, brzemiennymi matkami. Dotyczyło to oczywiście jedynie osób „wartościowych rasowo”. W czasie wojny Lebensborn zajmował się germanizacją dzieci polskich w specjalnych ośrodkach, z których najbardziej znana jest placówka w Połczynie Zdroju (niem. Bad Polzin).
Il. 4. Dom zdrojowy Luisenbad w Bad Polzin (Połczyn-Zdrój) został zmieniony w ośrodek Lebensbornu Pommern.
Źródło: A. Malinowska, Historie uprowadzonych dzieci, Warszawa 2017.
Organizacja zajmowała się zmianą danych personalnych dziecka poprzez wystawienie nowej fałszywej metryki oraz pośrednictwem w adopcji przez rodziny niemieckie. W zakładach organizacji Lebensborn przebywały dziesiątki tysięcy dzieci zrabowanych z różnych państw okupowanych przez Niemców, przede wszystkim z Europy Wschodniej, ale nie tylko. Najwięcej porwanych dzieci pochodziło z Polski. Obliczenie dokładnej ich liczby nie jest możliwe. Przyjmuje się, że dotyczyło to od 50 do 200 tys. dzieci. Wśród nich znajdowało się też rodzeństwo Władysław i Teresa L. oraz Ludwika Cz.
Il. 5. Pismo Wydziału Konsularnego Polskiej Misji Wojskowej przy Radzie Kontroli w Niemczech ws. repatriacji polskich dzieci.
Źródło: APSz, PCK, sygn. 90.
Organizacja Lebensborn zabrała od rodziny również Władysława i Teresę L., którym zmieniono dane na Hans i Teresa Lehner i oddano do adopcji niemieckim rodzinom. W piśmie nie podano daty zabrania ich matce, ale mogło to być najpóźniej w 1944 r., a najprawdopodobniej wcześniej. W chwili odebrania rodzinie Teresa miała więc ok. 3–5 lat, a Władysław ok. 1–3 latka. Można założyć, że kiedy w 1949 r. wrócili do Polski, nie pamiętali, ani języka ojczystego, ani matki, która ich szukała i odzyskała dopiero 4 lata po zakończeniu wojny. Władysław był wtedy ośmiolatkiem, a jego siostra Teresa jedenastolatką. Mieli pewnie odczucie, że jadą do obcego kraju i obcych ludzi. Szczególnie jeżeli rodzice adopcyjny dobrze ich traktowali i byli z nimi związani.
Il. 6. Pismo Wydziału Konsularnego Polskiej Misji Wojskowej przy Radzie Kontroli w Niemczech ws. repatriacji polskich dzieci.
Źródło: APSz, PCK, sygn. 90.
W 1949 r. wróciła do Polski czternastoletnia Ludwika Cz., również porwana przez Lebensborn i jako Luise Karsten oddana do rodziny zastępczej. PCK wysłał ją do ojca, ponieważ jej matka zmarła w czasie wojny.
Nie znamy dalszych losów omawianych dzieci. W literaturze jest jednak wiele opisów przejść tych dzieci, które przeżyły traumę oderwania od rodziny, nie raz, a dwa razy. I dwa razy musiały się aklimatyzować w nowym dla nich środowisku. Było to tym trudniejsze, że dużo z powracających do ojczyzny młodych repatriantów nie miało rodziny i trafiały do domów dziecka. Taki los być może czekał wspomnianą powyżej Marię M., która już w chwili porwania nie miała rodziców i mieszkała z ciotką, której dane miały dopiero ustalić władze. W literaturze naukowej i artykułach dotyczących tego zagadnienia jest dyskusja, czy powinno się zabierać dziecko od kochającej je niemieckiej rodziny, jeżeli w kraju czekał je jedynie dom dziecka.
Bezpośrednio po wojnie jednak były inne nastroje władz i społeczeństwa polskiego. Takich moralnych dylematów nie miał też prawnik Roman Hrabar (1909–1996) koordynator akcji poszukiwań i rewindykacji dzieci polskich w skali całego kraju. Przynajmniej takie można odnieść wrażenie po lekturze jego książek na ten temat.
W marcu 1947 r. został on mianowany Pełnomocnikiem Rządu Polskiego ds. Rewindykacji Dzieci Polskich. Do tego czasu poszukiwaniem dzieci zajmował się tylko Polski Czerwony Krzyż. Już wiosną 1946 r. utworzona została Delegatura Główna PCK z siedzibą w Bad Arolsen, która uruchomiła placówki PCK we wszystkich strefach okupacyjnych Niemiec. Miały one za zadanie wyszukiwanie polskich dzieci i załatwianie wszelkich spraw związanych z ich rewindykacją. Metoda poszukiwań jednak była taka sama jak przy poszukiwaniu osób dorosłych. Zbieg zgłoszenia osoby poszukującej ze zgłoszeniem osoby poszukiwanej. W przypadku małych dzieci, które często nie miały świadomości swojego pochodzenia takie metody nie miały szans powodzenia. Akcja poszukiwań i rewindykacji polskich dzieci ruszyła pełną mocą po włączeniu się do poszukiwań ekipy Romana Hrabara. W Polsce okręgi wojewódzkie i powiatowe PCK zbierały informacje o dzieciach zaginionych w czasie okupacji lub wywiezionych do Niemiec. Biuro Informacyjne PCK w Warszawie przekazywało do Delegatur PCK w Niemczech spisy zawierające dokładne dane personalne oraz okoliczności i miejsce odebrania dziecka. W Niemczech sporządzano listy dzieci, które porównywano z przywiezioną listą z Polski. Roman Hrabar badał setki indywidualnych akt dzieci nieustalonej narodowości oraz zakwalifikowanych jako niemieckie. W szeregu przypadków udało się zidentyfikować dzieci poszukiwane w Polsce.
Il. 7. Karta repatriacyjna polskiego dziecka odnalezionego w Niemczech.
Źródło: APSz, PCK, sygn. 90.
Dużym sukcesem zespołu Hrabara, który odbił się szerokim echem w polskiej prasie, było odzyskanie w listopadzie i grudniu 1947 r. córek poznańskiego lekarza Franciszka Witaszka – Alodii i Darii. Był on działaczem ruchu oporu w Poznaniu. Po dekonspiracji został skazany na śmierć a jego żona wysłana do Auschwitz. Dwoje z pięciorga dzieci zostało zabranych przez władze okupacyjne i jako Alice i Dora Wittke oddane do adopcji niemieckim rodzinom.
W wyniku coraz bardziej zaostrzających się stosunków pomiędzy aliantami a ZSRR do 31 sierpnia 1950 r. delegatury PCK w Niemczech ostatecznie przestały działać. 70% zidentyfikowanych do tego czasu wszystkich uprowadzonych dzieci stanowili Polacy. Zespołowi R. Hrabara udało się sprowadzić zaledwie ok. 33 tys. dzieci. Najwięcej małych repatriantów było ze strefy radzieckiej – 20 tys. Było to spowodowane tym, że z chwilą ustalenia narodowości dziecka radzieckie władze okupacyjne nie wysuwały żadnych zastrzeżeń co do jego repatriacji. Ze stref zachodnich w Niemczech wróciło ok. 11 tys., a z Austrii ok. 2 tys. porwanych polskich dzieci.
W latach 1949–1950 transporty z dziećmi „bezopiecznymi” przyjeżdżały do Szczecina, który w większości przypadków był jedynie punktem tranzytowym. Dzieci były kierowane do rodzin, jeśli ją miały, lub do domów dziecka.
Il. 8. Lista dzieci bezopiecznych repatriowanych ze strefy brytyjskiej Niemiec w dniu 1.07.1949 r.
Źródło: APSz, PCK, sygn. 90.
Na pismach PCK przekazujących dziecko rodzinie, lub władzom bardzo często widnieje potwierdzenie jego odbioru. Poniżej przykłady takich „pokwitowań”.
Il. 9–10. Pismo Wydziału Konsularnego Polskiej Misji Wojskowej przy Radzie Kontroli w Niemczech ws. repatriacji polskich dzieci z potwierdzeniem odbioru dzieci przez opiekunów.
Źródło: APSz, PCK, sygn. 78.
Il. 11. Pismo Wydziału Konsularnego Polskiej Misji Wojskowej przy Radzie Kontroli w Niemczech ws. repatriacji polskich dzieci z potwierdzeniem odbioru dzieci przez opiekunów.
Źródło: APSz, PCK, sygn. 90.
12–13. Pismo Wydziału Konsularnego Polskiej Misji Wojskowej przy Radzie Kontroli w Niemczech ws. repatriacji polskich dzieci z potwierdzeniem odbioru dzieci przez opiekunów.
Źródło: APSz, PCK, sygn. 90.
Opracowanie: Anna Kandybowicz
Bibliografia:
Źródła archiwalne:
- Archiwum Państwowe w Szczecinie, Polski Czerwony Krzyż Oddział Wojewódzki w Szczecinie.
Literatura:
- Hrabar R., Janczarowie XX wieku, Wydawnictwo Śląsk, 1983.
- Hrabar R., „Lebensborn”, czyli źródło życia, Wydawnictwo Śląsk, 1980.
- Malinowska A., Brunatna kołysanka. Historie uprowadzonych dzieci, Warszawa 2017.
- Teraz jesteście Niemcami. Wstrząsające losy zrabowanych polskich dzieci, Kraków 2018.
Strony internetowe:
- https://www.archiwum.kalisz.pl/wystawy-on-line/gaukinderheim-w-kaliszu/01
- https://ciekawostkihistoryczne.pl/2017/01/18/dlaczego-nazisci-porwali-dwiescie-tysiecy-polskich-dzieci/
- https://www.dw.com/pl/alojzy-twardecki-alias-alfred-hartmann-porwany-i-poddany-germanizacji-wywiad/av-18095926
Data publikacji 19 maja 2020